Sabaidee Laos! I 22.02.2012 – …
Laos: 22.02.2012 – …
Na koniec przygody z Azją dotarliśmy do jednego z najbiedniejszych krajów Azji południowo-wschodniej, gdzie podobno 70% ludności żyje poniżej poziomu ubóstwa. Przejeżdżając przez wioski widać domki z wikliny i drewna na palach z jedną czy dwoma izbami, gdzie kobiety (tak jak w Wietnamie) wyrywają sobie pęsetą siwe włosy. Kraj wysuszony na wiór, żółto-czerwony piasek wchodzi w nozdrza i osiada na ciuchach. Turystyka zawitała tu stosunkowo późno, od jakiś dziesięciu lat, w ciągu których poprawiono, przy interesownej pomocy Chin, główne szlaki komunikacyjne. Boczne drogi to nadal skrawki asfaltu na zmianę z usypanym piachem, gdzie wytrzęsło nami porządnie. Linia kolejowa całego kraju liczy zaledwie kilkadziesiąt kilometrów.
Poznany w Hanoi Wietnamczyk opowiadał nam, że Laotańczycy to leniwy naród, który nie troszczy się o pieniądze, póki ma co do garnka włożyć (co prawda przy Wietnamczykach mało kto nie uchodzi za lenia). W pierwszych dniach nie mogliśmy oprzeć się wrażeniu, że Laotańczykom po prostu się nie chce. Nie chce im się zejść z hamaka aby zachęcić do sprzedaży swoich wyrobów, nie chce im się zawieźć nas do jakiejś atrakcji, która leży zbyt daleko. Odmawiają z rozbrajającym uśmiechem. Turysta może tu przejść spokojnie, nie zaczepiany przez naganiaczy. Ceny noclegów w miastach są często nieadekwatnie wysokie w stosunku do jakości, a Laotańczycy nieskorzy do negocjacji, nawet za cenę utraty klienta.
Z jednej strony postrzegamy Laotańczyków jako nie naginających się do potrzeb turystów, nie będących na każde ich skinienie i nie kopiujących usilnie zachodu, jak to ma miejsce w wielu krajach Azji. Z drugiej strony istnieją miejsca, gdzie nieuchronne zmiany i wpływy zachodu są bardzo widoczne, czego przykładem może być Vang Vieng, niewielka wioska opanowana przez turystów, gdzie „full moon party” trwa codziennie.
Ludzi generalnie odbieramy jako rozpromienionych, mimo ciężkiej historii, wielu lat wojen i biedy. Dzieci z daleka nas pozdrawiają, a dorośli radośnie krzyczą „Sabaidee”, co oznacza „Witajcie”.
Posted on 2012/03/03, in Laos and tagged blog, Laos, podroz, sabaidee. Bookmark the permalink. Dodaj komentarz.
Dodaj komentarz
Comments 0